czwartek, 23 stycznia 2020

Magnum - The Serpent Rings

Nie zanosiło się, że ten album tak przypadnie mi do gustu. W pierwszej chwili wydawał mi się on nieco mdły, pozbawiony dobrych melodii, wręcz nudny. Na szczęście, jak to już niejednokrotnie drzewiej bywało, coś nie pozwalało mi odłożyć ów płyty na półkę.

Wkrótce „The Serpent Kings” kręcił się już w moim odtwarzaczu niemal nieprzerwanie. Album ten porównałbym ze świetnym, wydanym niespełna 8 lat temu „On The 13th Day”, który, przy okazji kolejnych wydawnictw Magnum, stanowił mi za mocny punkt odniesienia. Dziś, choć muzyka, którą zaproponował nam Tony Clarkin może nie jest tak przebojowa, jak wówczas w 2012 roku, to jednak nadrabia świetnym klimatem, nawiązującym do sztandarowego „On A Storytellers Night” z 1985 roku. I tutaj słowa uznania należą się przede wszystkim świetnemu klawiszowcowi – Rickowi Bentonowi, który w dużej mierze jest sprawcą całego zamieszania. To niesłychane. Właśnie zdałem sobie sprawę, że „The Serpent Rings” jest drugim albumem Magnum z Bentonem w składzie, a ja drugi raz zwracam uwagę na partie klawiszy. Proszę jednak posłuchać kapitalnych „The Serpent Rings”, „The Great Unknown”, „Man” i „Crimson On The White Sand”, a być może zrozumiecie, co mam na myśli. I jeszcze żeby Bob Catley zaśpiewał nam tak, jak dawniej (ostatnio słuchałem „Sleepwalking” – poezja), a byłoby naprawdę pięknie, chociaż w zasadzie poza charakterystyczną chrypą, którą przyszła mu z wiekiem, większych zastrzeżeń do jego wokalu mieć nie można. W ubiegłym roku zaprzepaściłem swoją szansę i nie dojechałem do Bydgoszczy na ich koncert. Może w tym roku będzie szansa? Poproszę gdzieś bliżej Jasła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz