Końcem roku do mojej szafy grającej na powrót zawitał Wade Hayes. Pisałem kiedyś o jego świetnej debiutanckiej płycie „Old Enough To Know Better”. Wade wypuścił ostatnio swój nowy album pod tytułem „Who Saved Who”.
Nie miałem wątpliwości co do muzycznej zawartości tej płyty. Na pewno będzie w starym dobrym stylu, chwytliwie i melodyjnie, ze szczyptą honky-tonk. Tak Wade Hayes zawsze grał. Okładka, mocno kojarząca się z jego trzecim albumem – „When The Wrong Loves You Right”, tylko utwierdziła mnie w moich przypuszczeniach. I wszystko się zgadza. „Who Saved Who” to muzyczna podróż do lat 90’ych, do czasów, kiedy Wade Hayes dostał swoje pięć minut i wzorowo to wykorzystał. Moją uwagę zwróciła ładna ballada „Ask The Girl To Dance”, która śmiało nawiązuje do jego wielkiego przeboju – „I’m Still Dancing With You”. Dobrze wypada też „Just Call Me Lonesome”, czy southern rockowy „Ex Factor”. Wade cały czas ma to coś. Potrafi pisać bardzo ładne melodie, wkładając w nie wiele emocji. Jest autentyczny w tym co robi i słychać, że tworząc muzykę zagląda raczej do swojego serca, aniżeli do portfela. Tytułowy utwór „Who Saved Who” poświęcił swojemu czworonożnemu przyjacielowi, który był z nim, gdy artysta walczył i ostatecznie wygrał walkę z rakiem jelita grubego. Na szczęście oto przed Wade’em Hayes’em lepsze czasy. Właśnie wydał dobrą płytę, a wcześniej ogłosił, że poślubił piękną Lea Kathrine Bayer. Tak trzymać Wade, oby nadchodzący rok był dla Ciebie co najmniej tak samo udany.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz