niedziela, 20 września 2020

Tim McGraw - Here On Earth

Tim McGraw wraca ze swoją szesnastą już płytą studyjną. Jej tytuł to „Here On Earth”. Album ukazał się w drugiej połowie sierpnia bieżącego roku, nakładem Big Machine Records.

Każde zetknięcie z muzyką McGraw’a to dla mnie mentalna podróż na zachód Stanów Zjednoczonych. „Here On Earth” nic w tym temacie nie zmienia. I całe szczęście. Charakterystyczny, delikatny i nieco nosowy wokal McGraw’a w zupełności wystarcza aby ponownie zanurzyć się w krajobraz, który zapamiętałem. A przecież muzyka płynąca z „Here On Earth” jest również znajoma. McGraw ustawicznie trzyma się obranego stylu, umiejętnie łącząc klasyczną muzykę country z pop-rockiem, aczkolwiek, co trzeba mu wytknąć – sam pisze niewiele. McGraw ma od tego tzw. „crew”, a ten od lat spisuje się więcej niż zadowalająco. Zresztą nazwiska mówią same za siebie – między innymi Tom Douglas, James T. Slater, Bryan Simpson i Luke Laird. „Here On Earth”, owoc tej muzycznej kooperacji, to album, który może nie jest rewolucyjny, jednak na pewno gatunkowo wszechstronny i – przyznać muszę – świetnie skomponowany. To płyta w dużym stopniu spokojna, refleksyjna, wręcz sentymentalna. Za dobry przykład niech posłużą tutaj takie kompozycje jak „Hallelujahville”, „Not From California”, „L.A.”, czy fenomenalne, zdecydowanie najlepsze w tym zestawie – „Chevy Spaceship” oraz „I Called Mama”. Płyta trwa dość długo, około godziny, jednak im dłużej jej słucham, tym chcę więcej, a zatem, kolokwialnie mówiąc – jest dobrze. Szczerze polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz