Jeśli ktoś chciałby mi zrobić prezent na gwiazdkę, to niech podaruje mi tę płytę. Angelica – „Walkin’ In Faith”. Jakoś uparcie omijam Ebay i czekam aż album ten ktoś wystawi na naszym rodzimym Allegro, jednak póki co – ciągle nic. Nie przeszkadza mi to znać tej płyty na pamięć. Dzięki Spotify. Ostatnio znów słucham jej trochę więcej.
Najprościej rzecz ujmując: „Walkin’ In Faith” jest tak dobry, jak wszystko, co mogliśmy usłyszeć w radio końcem lat 80’ych. Niesamowicie uskrzydlający hard rock, na modłę dokonań takich grup jak Dokken czy Queensrÿche. Uwagę zwraca ładne, selektywne brzmienie, dzięki któremu można w pełni rozkoszować się gitarowym warsztatem Dennisa Camerona. Zresztą ten jegomość jest odpowiedzialny tutaj chyba również za produkcję i mix! Doczytam we wkładce, gdy w końcu zdobędę ten album. Także linia wokalna ciągnie tę płytę w górę. Czyste i wysokie wokalizy Jerome Mazzy nie odbiegają od standardów gatunku i tamtych czasów. Jego głos różni się też znacząco od tego, co zaproponował nam na debiucie Andy Lyon – przede wszystkim jest wyższy i nieco bardziej przeszywający.
„Walkin’ In Faith” to jedna z lepszych płyt z chrześcijańskim hard rockiem, jakie słyszałem. Ostatnio podobny poziom spotkałem jeszcze na solowym Scott’cie Wenzelu („Heart Like Thunder”). Oby więcej takich odkryć. Moje ulubione utwory: „Soul Search”, „Set Me Free”, „Not To Late” i zdecydowanie tytułowy – „Walkin’ In Faith”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz