Single “One Heart One Soul” i “Make The Move” zapowiadały ciekawy, mocno ukierunkowany na klasykę album. Oczekiwałem go z niecierpliwością.
Płyta zrobiła na mnie dobre pierwsze wrażenie. Udo puszcza oko fanom Accept lat 80’ych. Być może puszcza je też Wolfowi Hoffmannowi. Wszystko, co tutaj słyszymy, już gdzieś słyszeliśmy. Czy to na “Metal Heart”, czy na “Russian Roulette”, czy wcześniej – na “Balls To The Wall”. Niestety problemem “Steelfactory” są same kompozycje. Tej płycie zabrakło tego, co ma na przykład “Firepower” Judas Priest. Tamten również mocno nawiązuje do klasyki, jednak jest kompozycyjnie nowatorski, a nie odgrzewanym kotletem z 85 roku. Gdzież utworom ze “Steelfactory” do takich “Aiming High”, “Love Child” z repertuaru Accept, albo “Two Faced Woman”, “Animal House” z repertuaru U.D.O. Dziś “Firepower” można śmiało postawić obok takich albumów jak “Defenders Of Faith”, albo “Screaming For Vengeance”, a „Steelfactory”? Mocnymi stronami tej płyty są za to niezmiennie dobre wokale Udo, solidny gitarzysta, dobre brzmienie i zamykająca płytę ładna ballada “The Way”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz