Kilka dni temu wróciłem do ostatniej płyty Kacey Musgraves. Ku mojemu zadowoleniu, udało mi się przy tej okazji zainteresować jej twórczością znajomych. Płyta leciała sobie cichutko w samochodzie i muzyka zrobiła robotę. Sięgnąłem po więcej. Przyjrzałem się bliżej jej dwóm poprzednim krążkom – wydanemu w 2013 roku debiutowi „Same Trailer Different Park”, oraz dwa lata później „Pageant Material”.
Mawiają o Kacey tak: „The first country singer I heard in a long time that doesn’t talk about jeans, beer, their truck, or a combination of the three.” Musgraves w tej warstwie to inny level, aczkolwiek z dużą dozą dystansu, stwierdzam, że osobiście nie mam nic do piosenek o puszce piwa. Swoje słowa ubiera w piękne dźwięki, tak bardzo odmienne od tych z „Golden Hour”. Zarówno „Same Trailer Different Park”, jak „Pegeant Material” to albumy z muzyką country. W dodatku nie jest to żaden plastik, ale ocierająca się o blue grass, nie stroniąca od banjo i gitary stalowej, całkiem pokaźna dawka starej szkoły. „Same Trailer…” określono nawet jako najmocniejszy album komercyjny od lat. I na tymże mocnym wydawnictwie upatrzyłem sobie najmocniejsze jego fragmenty: „Silver Lining”, „Merry Go ‚Round”, „Blowin’ Smoke”, „Follow Your Arrow”. „Same Trailer…” to album, który warto zabrać ze sobą w podróż. Jest to również muzyka, która smakuje przy porannej kawie. I smakuje ona zarówno dzieciarni w koszulkach z Kane’em Brown’em, jak i starym kowbojom w koszulkach z Willie Nelson’em. Napisze potem taki kowboj pod wideo z „Blowin’ Smoke”, że „I hate modern country, but when it comes to her, I love it”. Coś w tym musi być! Cytując Davida Lynch’a: „This is the girl!”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz