piątek, 13 grudnia 2019

Crystal Viper - Tales Of Fire And Ice

Po dwóch latach Crystal Viper wraca z nowym albumem, zatytułowanym „Tales Of Fire And Ice”. Wraca i zaskakuje. Według mnie – bardzo na plus.

Intrygująca jest już okładka, aczkolwiek w tym przypadku mam mieszane uczucia. Brakuje mi w niej heavy metalowego kiczu, którego zespół trzymał się do tej pory mocno. Zamiast tego dostaliśmy Martę w konwencji „Evenescence wannabe”. No nie wiem. Na szczęście wokalnie Marta Gabriel nie pozostawia żadnych wątpliwości. Wypadła chyba nawet lepiej niż na „Queen Of The Witches”. Podoba mi się brzmienie tej płyty – pełne i w porównaniu do poprzednich produkcji – nieco delikatniejsze, przypolerowane. Przeplatające się co chwilę piękne gitarowe aranżacje, unisona i równie udane sola, ubrane w takie brzmienie, mogą się podobać. Zwłaszcza, że nie brak tutaj naprawdę trafionych melodii – pierwsze trzy, nie licząc intra, muzyczne tematy („Still Alive”, „Crystal Sphere”, i „Bright Lights”), stanowią za smakowitą fasadę ostrego, acz melodyjnego grania i są prawdziwą ucztą upragnionych dźwięków. Zastanawiałem się tylko czy ta płyta nie powinna być odrobinę dłuższa, bo pomimo, że dostaliśmy ich standardowe czterdzieści kilka minut, to jednak trzeba pamiętać, że tracklista zawiera dwa utwory z repertuaru Börn Again, dwa intra i cover Dokken ( „Dream Warriors” – świetny!). Z drugiej jednak strony zarówno owe intra, jak i pozostałe, w cudzysłowie – bonusowe, utwory tak zgrabnie wkomponowano w kształt i klimat albumu, że koniec końców mogę tutaj machnąć ręką.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz