You’ve got to bring me through,
Cause there’s nothing more I can do,
You’ve got to bring me through,
I leaving it up to you.
To jeden z bardziej nośnych refrenów na tej płycie, wesoło odśpiewany przez dwudziesto jedno-letnią wówczas Leslie Phillips, dzisiaj bardziej znaną jako Sam Phillips. „Bring Me Through” – esencja 80’sowego smaku, chciałoby się rzec. Jak widać więc – zostajemy w latach 80’ych. I dobrze. Donikąd mi stąd nie śpieszono.
Oprócz wspomnianego „Bring Me Through”, faworyta numer jeden, znajdziemy tu jeszcze trochę innych pomniejszych perełek, które może i nie zawojowały list przebojów w 1983 roku, aczkolwiek nie brakuje im niepowtarzalnego uroku tamtych czasów, na czele z nieco krzykliwym wokalem naszej królowej maturalnego balu, klimatycznymi klawiszami, chwytliwą dynamiką i subtelnie przycinającymi gitarami w tle. I tak, już otwierający płytę „Heartglass” zabiera nas w tak właśnie wybrzmiewającą muzyczną podróż. „Put Your Heart In Me” i „Heart Of Hearts” (Leslie chyba lubi serduszka) – podobnie. Czarują zwłaszcza śliczne partie klawiszy, nie pozostawiając złudzeń, że mamy połowę lat 80’ych. Będzie to niewątpliwy kąsek dla fanów lżejszych wersji Robin Beck, Fiony, Heart, czy nawet Lity Ford, chociaż mnie osobiście najbardziej ta płyta kojarzy się z albumem „One Love” Dolly Parton, o której nie chciałem tutaj wspominać ze względu na fakt, iż recenzowana płyta nie ma z muzyką country za wiele wspólnego. Jest za to esencją 80’sowego pop rocka, z całym jego pięknem i wyjątkowością, do której panująca dzisiaj retromoda, ze swoimi wypolerowanymi alternatywami, jedynie się zbliżyła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz