środa, 13 maja 2020

Benny Hester - Benny From Here

Ostatnio natknąłem się na kilka ciekawych tytułów z muzyką chrześcijańską. Dodam, że większość z nich nagrano w latach 80’ych. Mówię to nie bez kozery, bo muzyka z tego okresu zawsze była i będzie mi szczególnie bliska. Wśród owych tytułów znalazły się płyty Leslie Phillips, Sheili Walsh i właśnie Benny’ego Hestera. Jego, wydany w 1985 roku, krążek „Benny From Here” zatrzymał mnie przy sobie najdłużej.

Był też przełomowym przedsięwzięciem tego, pochodzącego z Teksasu, a mieszkającego w Las Vegas, gitarzysty i piosenkarza. Wyniósł go do ówczesnej czołówki sceny CCM (Contemporary Christian Music). To kapitalna płyta, świetnie skomponowana, przywołująca na myśl to, co najlepsze z tamtych lat. Benny’ego Hestera kompozytorskie prosperity, w połączeniu ze gitarową szkołą Danny’ego Huff’a (znanego ze współpracy m. in. z Rodem Stweard’em, Bobem Seger’em, Laurą Branigan, czy Michaelem Bolton’em), po prostu urzeka. Ustawia słuchacza już od pierwszych nut niesamowicie chwytliwego „Secrets Thoughts”. Nie ustępuje mu „Streets Of Las Vegas” z kapitalnym refrenem, w którym Bennie zapewnia, że wbrew pozorom, nawet na ulicach Vegas często można usłyszeć imię Jezus. Warto też wspomnieć o dwóch balladach – „Whoever Touches You” i „When God Ran”, przy czym zdecydowanie bliższa jest mi ta pierwsza. Hester przypomina w niej o nieskończonej Boskiej miłości i opiece względem każdego człowieka – „Whoever touches you, touches the apple of My eye (…) In Me you can hide, whoever touches you.” Przepiękna ballada, przepiękne wykonanie. Takich piosenek dziś już się nie pisze. Wspomniałem wcześniej o Michaelu Boltonie. Dorzucę jeszcze kilka nazwisk – Stan Bush, Robert Tepper, Phil Collins, Bryan Adams. Jeśli podoba Ci się ten kierunek, to myślę, że „Benny From Here” przyniesie Ci wiele radości. I proszę pamiętać – mamy rok 1985!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz