piątek, 5 czerwca 2020

Kenny Chesney - Here And Now

Po bardzo udanym, nowatorskim, ale przede wszystkim napawającym optymizmem co do dalszej muzycznej drogi artysty, albumie „Songs For The Saints”, Kenny Chesney znowu nagrał cholernie niepokojąco nudną płytę. Kontrolka ostrzegawcza ponownie zapłonęła na czerwono.

Ależ ja tęsknie za Chesney’em z czasów „Me And You”, „I Will Stand”, czy „Everywhere We Go”. Gdzież nudziarzom z „Here And Now” do takich klasyków, jak „Back In My Arms Again”, „She’s Got It All”, albo „How Forever Feels”. Kenny znowu boso biega po piasku, uprawiając pop country plażing, będący jedynie cieniem dawnej energii, jaka płynęła z jego muzyki. Nie przeszkadza to rzeszy jego fanów, którzy ciągle zapełniają stadiony, wiernie trwając przy swoim idolu, a samych siebie określając mianem „No Shoes Nation”. Fajnie. Tylko pozazdrościć takiego oddania. Mam i ja takich idoli, co to słowa złego nie napiszę, nie mniej w przypadku Chesney’a – stety, albo niestety – tutaj stanowczo i bez taryfy ulgowej domagał się będę dobrej muzyki! Tymczasem „Here And Now” po prostu do mnie nie trafił. A może inaczej – jeszcze tego nie zrobił, a ja mylnie uznałem, że ten stan już się nie zmieni. Oby tak było. Z tych jaśniejszych punkcików na muzycznej mapie „Here And Now” wymienię: „Everyone She Knows”, „Happy Does” oraz – chyba najbardziej nawiązujący do poprzedniego, niezwykle udanego krążka – „Guys Named Captain”. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz