Wpadłem po uszy. Od dobrych kilku dni nie mogę oderwać się od tej płyty. Wystarczyło raz tylko ją włączyć i stało się. Panie i Panowie – nowy album Bon Jovi.
Hiciory? Oczywiście. Nie mam jednak na myśli smakołyków w stylu „Livin On A Prayer”, „Always”, czy „It’s My Life”. Śmiem twierdzić, że myślę o czymś nieco ambitniejszym! „Blood In The Water”, bo o nim mowa, to z całą pewnością jeden z najlepszych utworów w dorobku Jona Bon Jovi i spółki. Przepiękna ballada. Mogłaby wybrzmiewać gdzieś, w jakimś 1992 roku, w grającym jeszcze muzykę MTV. Przejmująca i godna nie przeoczenia rzecz. Utwór traktuje o problemie imigrantów, o ich codziennej walce, o odrzuceniu. Temat jak najbardziej aktualny, wywołujący wiele kontrowersji i skrajnych emocji. Sam utwór – dzieło kompletne, a także chyba najładniejsze gitarowe solo na płycie. Oczywiście „2020” to nie tylko „Blood In The Water”. „Limitless”, „Do What You Can”, „American Reckoning”, „Unbroken” – ta płyta ma wiele momentów, do których z przyjemnością będę wracał. Album lirycznie porusza sprawy trudne (bo nie czarujmy się – taki i był ten rok, tytuł płyty nie jest przypadkowy), natomiast muzycznie rozprawia się z nimi w tak piękny sposób, że powinno się go dodawać w gratisie do szczepionki na Covid. Albo jeszcze lepiej – zamiast niej. Niech singlowy, niesamowicie pozytywny „Do What You Can” stanowi tu za najlpeszy przykład. A polecam zwłaszcza jego wersję country, nagraną z wokalistką Jennifer Nettles.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz