poniedziałek, 15 lutego 2021

Stan Bush - Dare To Dream

Już od pierwszych chwil otwierającego płytę „Born To Fight” odetchnąłem z ulgą. Po kim, jak po kim, ale po nim nie oczekiwałem eksperymentów. Nawet najmniejszych. Ten człowiek zdefiniował się już dawno temu, a dziś miast za mamoną, wciąż konsekwentnie podąża za tym, co mu w duszy gra.

Wspominam go jak najlepiej. Jako dziecko zasłuchiwałem się w tych serce roście utworach, które każdy fan takich filmów jak Transformers The Movie (1986), Kickboxer (1989), czy Bloodsport (1988) dobrze zna. Kojarzycie tę scenę, gdy po słowach Optimusa Prima’a („Megatron must be stopped… no matter the cost”) rozbrzmiewa cudowny „You’ve Got The Touch”? Od tamtych chwil ten człowiek i jego, nazwijmy go Melodic Workout Rock, stał mi się niczym kolejny dobry wujek, który pokazał mi to, co w muzyce jest najpiękniejsze. A wiecie co jest w tym wszystkim najlepsze? Stan Bush od tamtych czasów nie zmienił się ani o jotę! Wokal ma jak w 86, a i kompozycje pisze na miarę starych klasyków. Rzekłbym nawet, że z płyty na płytę jest coraz lepszy! Bez żadnej przesady, ale „Dare To Dream” to spośród jego trzech ostatnich wydawnictw, zdecydowanie pozycja najciekawsza. Pełna porywających melodii, kapitalnie brzmiąca i no właśnie – mająca to coś, tę iskierkę, którą miała muzyka w latach 80’ych. Stan dobrze wie o czym mówię – świadczy o tym piąty utwór na płycie. Poza nim spośród moich ulubionych wymienić musiałbym wszystkie, dlatego chyba sobie daruję. Tak, polecam bezwzględnie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz