We wrześniu światło dzienne ujrzał jedenasty album studyjny Amerykanów z House Of Lords – „Saints And Sinners”. Tychże panów dokonań nie lekceważę nigdy, nawet jeśli nie sięgam po nie od razu. Wcześniej czy później ich muzyka gości w moim odtwarzaczu, bez względu na „płytowy korek”, bo przecież zawsze jest czego słuchać.
Muszę przyznać temu wydawnictwu, że jest na nim kilka perełek. Są to kompozycje tak dobre, że przypomniały mi one moje najlepsze chwile z House Of Lords, to jest okolice takich tytułów jak „Big Money”, czy „Cartesian Dreams”. Moim zdecydowanym faworytem jest utwór tytułowy. Kapitalna kompozycja, podręcznikowy wręcz przykład trafionego, melodyjnego singla – zwiastuna albumu. Jest to po części zasługą świetnego James’a Christian’a, który jak na moje ucho śpiewa lepiej, niż na poprzednich krążkach. Brzmi on jakby bardziej klasycznie, ku mojemu zaskoczeniu, bo przecież wśród wiekowych frontmanów zwykle obserwuje się tendencję odwrotną. Ale to jest James Christian, persona wyjątkowa i prawdziwy mózg tej formacji. To właśnie on zajął się produkcją „Saints And Sinners”. Wspierany przez wieloletniego gitarzystę Jimie’go Bella i klawiszowca Johan’a Koleberga, który swoimi mocno wyeksponowanymi partiami klawiszy dodatkowo uwypuklił klasyczny szlif, stworzyli jeden z lepszych albumów House Of Lords ostatnich lat. Obok wspomnianej kompozycji tytułowej, polecam dosłuchać: dwójeczka „House Of The Lord”, kolejny „Take It All” (tak, ta płyta ma naprawdę niezły start), oraz, puszczając oko w kierunku klawiszowca Koleberga, „Mistress Of The Dark”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz