niedziela, 16 września 2018

Doro - Forever Warriors, Forever United

Sceptycznie podchodziłem do tego albumu. Przesłuchałem go raz i zapałałem bezkresną żądzą zmieszania go z błotem. Tylko, że. No właśnie. Tylko, że słuchałem go dalej. Byłem w trasie. W samochodzie nie miałem ze sobą zbyt wielu płyt, które mogłyby mnie uratować od „Forever Warriors, Forever United”. Słuchałem dalej.

Mamy do czynienia z albumem dwupłytowym. 25 kompozycji, półtorej godziny muzyki z małym hakiem. Z morza utworów średnich i bardzo średnich (o pretensjonalnych tytułach jak „All For Metal”, „Soldier Of Metal”, czy „Metal Is My Alcohol”) zacząłem wyławiać coś dla siebie. A to ładniejsza gitara, a to przyjemniejsza melodia. Tutaj znowu można sobie solidnie potupać. Tam natomiast Dorota pięknie śpiewa! I to po włosku! Wielkie brawa. Sprawdźcie, posłuchajcie. Polecam Wam „Blood, Sweat And Rock ‘N’ Roll”, „Freude Fürs Leben”, „Backstage To Heaven”, „Lift Me Up”, czy „Caruso”. Przydałoby się więcej takich momentów, bo jak wspomniałem, całość trwa trochę ponad 90 minut, jednak mając w pamięci mój falstart z tą płytą, słucham dalej – może i jest ich więcej?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz