środa, 5 grudnia 2018

Riverside - Wasteland

Dwa miesiąc po premierze nowego albumu Riverside, sięgnąłem wreszcie po ten krążek. Czekałem na odpowiedni moment. Moje tripy dookoła muzyki country to nie był najlepszy czas. Teraz natomiast czuję, że ten czas nadszedł. Idzie zima. Jest melancholijnie, szaro i ohydnie. Z rozkoszą odpalam po raz kolejny „Wasteland”.

Jak każdy chyba spodziewałem się po tej płycie muzyki nieradosnej. „Wastland” to wyalienowanie, ból, samotność i tęsknota. To dziewięć świetnych kompozycji, bardzo nastrojowych, a jednocześnie mocarnych gdy uderza riff. „Wasteland” daje wtedy niesamowitego kopa. Jeden z moich ulubionych, instrumentalny „The Struggle For Survival”, to kapitalna dawka mocy. Polecam trening z tym utworem na uszach. Najlepiej w śniegu po pas. Ostrzejsze akcenty usłyszymy też w „Vale Of Tears”, czy rozbudowanym „Wasteland”. Słucham tych gitar z wielką satysfakcją. Zastępujący Piotra Grudzińskiego Maciej Meller czyni odpowiednie przymiarki do zasilenia na stałe Dudy i spółki. Jego gra pasuje do muzycznego kręgosłupa Riverside. Póki co Meller występuje tylko gościnnie.

Mariusz Duda na oficjalniej stronie Riverside napisał o „Wasteland”: „Stawiam ją ponad wszystko. Słyszę ją wszędzie. To ona powoduje, że chcę cieszyć się życiem nie tylko w świecie stworzonym wewnątrz własnego umysłu. To ona powoduje również, że czasami sprawiam wrażenie człowieka kompletnie oderwanego od rzeczywistości”. I trafniej o tej płycie chyba napisać się nie da.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz