wtorek, 8 stycznia 2019

Mark Knopfler - Down The Road Wherever

Gdy po raz pierwszy zobaczyłem okładkę zdobiącą nowy album Marka Knopflera, pomyślałem sobie, że oto nadchodzi płyta, którą sobie chyba wymarzyłem. Kupiłem ją w dniu premiery, wraz z nową płytą Jean-Michel Jarre’a (która również tego dnia miała swoją premierę) i obie na przemian słuchałem przez wiele dni.

Dzisiaj wracam do tego muzycznego opowiadania. Już dziewiątego, w dorobku Knopflera, jeśli liczyć tylko nagrania solowe. I nie bez kozery użyłem słowa „opowiadania”. Mark Knopfler udowodnił już bowiem nie jednokrotnie, że posiada niesłychany dar opowiadania i ubierania tychże opowiadań w nuty. Ktoś kiedyś zauważył, że gdyby przyszło Knopflerowi napisać utwór o sąsiadującej z jego domem pralni, artysta uczyniłby z tego muzyczne dzieło. Trudno się z tym nie zgodzić. „Down The Road Wherever” zabiera nas w wiele miejsc, prowadząc wielobarwną muzyczną ścieżką. Więcej tu bowiem smaków niż to było w „Trackerze”. Pojawia się sporo jazzu, a nawet funku („Nobody Does It”), które naturalnie i wdzięcznie ubogacają naturalny country/blues/rockowy nurt Knopflera. Prostota, swoboda i elegancja. Monotonia i ślamazarność. I ten jedyny w swoim rodzaju głos. Polecam zatrzymać się na dłużej przy „Trapper Man”, „Back On The Dance Floor”, „Good On You Son”, „Heavy Up”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz