poniedziałek, 26 sierpnia 2019

Faithful Breath - Gold ’N’ Glory

Niedawno wróciłem do tej płyty. Darzę ją wielkim sentymentem, zresztą kto nie darzy. Dla wielu młodych heavy metalowców lat 80’ych i 90’ych był to zapewne jeden z pierwszych winyli w kolekcji. Dzięki Mausoleum Records ukazało się tego trochę. W Polsce płyta została wydana przez Pronit, na licencji Mausoleum Records.

Don’t feel hate! There is just no way.
Don’t feel hate! Got nothing more to say.
Don’t feel hate! Wake up and be straight.
Don’t feel hate!

To jeden z moich ulubionych refrenów. Podręcznikowy przykład teutońskiej szkoły melodyjnego heavy metalu tamtych lat, a tym samym kapitalny otwieracz płyty i zdecydowanie jeden z lepszych utworów w dorobku Faithful Breath. Niewiele mu ustępują i również zasługują na kilka ciepłych słów następne w kolei –  „King Of The Rock”, „Jailbreaker”, „A Million Hearts” i tytułowy „Gold ’N’ Glory” (czyli, jak to się kiedyś mówiło, strona A lepsza od strony B). Zwłaszcza „A Million Hearts”. Jak nie przepadam za metalowymi balladami, tak ten numer znalazł na mnie sposób. Gardłowy wokal Heinza Mikusa, w połączeniu z naprawdę ładną melodią, może przywołać na myśl te lepsze ballady z repertuaru Accept, czy U.D.O (przy okazji – producentem „Gold ’N’ Glory” jest nie kto inny, jak Udo Dirkschneider). Obie te marki (z domieszką Saxon z tamtego okresu) słychać też w kilku innych kompozycjach, np. w „Don’t Drive Me Mad”, czy „Princes In Disguisse”. Dobrze się tego słucha. Może całość jest trochę za krótka (niecałe 31 minut), ale nie szkodzi – możemy śmiało zdzierać tę płytę – na winylowym rynku jest ich jeszcze dużo. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz