Nareszcie dotarła do mnie ta płyta. Po miesiącu! Nie mam pojęcia skąd taka obsuwa, ale w końcu jest! Mój kochany Magnumik! Album to szczególny z kilku względów, o czym niżej, najpierw jednak – do odtwarzacza!
Po pierwszym przesłuchaniu największe wrażenie zrobiły na mnie „Run Into The Shadows”, tytułowy – „Here Comes The Rain”, „Some Kind Of Treachery” i „After The Silence”. Czyli pierwsze cztery utwory. Napisałem nawet znajomemu, dość staroświecko, że „Strona A bardziej mi podeszła, niż strona B”. Im więcej jednak czasu poświęcałem tej płycie, tym bardziej mi się ona odwdzięczała. Dopisuję więc dziś kolejnych faworytów – najpierw „The Day He Lied”, a potem, wymowny z racji niedawnego odejścia Tony’ego Clarkin’a – „I Wanna Live”.
Nowy album Magnum to trochę taka emocjonalna huśtawka. Z jednej strony – wspomniana śmierć Tony’ego. Z drugiej – to już sama muzyka, którą Clarkin napisał na ten krążek. Osobną kwestią są teksty, koncentrujące się wokół aktualnego dzisiaj tematu wojny. O tym jak nie potrafimy wyciągać wniosków z przeszłości i wciąż w kółko przerabiamy te same tematy, ciągnąc za sobą śmierć.
Here we go
It’s the same again
Watch it grow
Like before
There’s no silver bullet
Made in this world
That will bring us together
No words that are clever
Spoken in this world
That will last us forever
Ubrana w piękne dźwięki smutna prawda. I któż zastąpi Clarkina w tej muzycznej sztuce? Czy ktoś wespół z wciąż świetnym Bob’em Catley’em poprowadzi ten okręt dalej? A może jest to ostatnie pięćdziesiąt minut muzyki, jakim uraczył nas Magnum? Byłoby to po trzykroć smutne pożegnanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz