Dawno mnie tu nie było. W muzycznym świecie Marka Knopflera. W świecie, w którym czas sobie niespiesznie płynie. A my razem z nim. Podziwiając folkowy krajobraz, delektując się ciepłem country, przytupując w bluesowy rytm. Dobrze tu znowu być.
Dwupłytowy „Privateering” jest ze mną już od dłuższego czasu. Towarzyszy mi tu i tam. Powiedz no Mark, jak to jest nie popełnić w życiu słabej piosenki? Bo chyba Ci się nie zdarzyło. Na „Privateering” również takiej nie znajduję. Może trafi się średnia. Jedna, może dwie. Ale cóż znaczy jedna, dwie, skoro „Privateering” to aż 90 minut muzyki! 90 minut muzyki pełnej uczucia i pasji, przejmującego romantyzmu i słodkiej ślamazarności. I choć od czasu, do czasu Mark przyspiesza nieco tempo, jak w „Corned Beef City”, czy „I Used To Could”, to jednak zdecydowanie przeważają tutaj kompozycje spokojne. Pełne leniwych partii gitarowych, z harmonijką, akordeonem, czy subtelnym pianinem w tle. I w nich cały urok tego wydawnictwa. W tych ogniskowych opowieściach, folkowych pieśniach i innych country-bluesach. Wiele tu tytułów, o których można by było coś dobrego napisać. Z moich tych stricte ulubionych wymienię „Haul Away”, „Miss Your Blues”, „Kingdom Of Gold” i „Radio City Serenade”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz