Jeśli wszystko potoczy się po mojej myśli, to we wrześniu czeka mnie nie lada gratka. Wycieczka do Budapesztu na koncert węgierskiej heavy metalowej legendy – zespołu Ossian. Do kompletu, z Ossian zagra nasz rodzimy Crystal Viper. Podekscytowany sięgnąłem niedawno po nowy krążek Węgrów, już (uwaga!) dwudziesty czwarty w ich karierze – wydany w kwietniu „A Reményhozó”.
Czy byłem zaskoczony, gdy usłyszałem pierwsze dźwięki zwiastującego go singla „Hangzavarban a harmóniát”? Nie byłem. Ossian przyzwyczaił mnie do swojej szkoły. Uwielbiam te proste, przecinające gitary, metaliczne, suche brzmienie i twarde wokale Andre Paksi. Niczego innego tutaj nie oczekiwałem. Byłem ciekawy już tylko samych kompozycji. W końcu „dwadzieścia cztery” to nie mało i trochę obawiałem się o kompozytorską kondycję Paksi i spółki. Niestety na obawach się nie skończyło. „A Reményhozó” nie przemówił do mnie w taki sposób, w jaki zrobiły to, dla przykładu „Hangerőmű”, „Titkos ünnep”, albo „Árnyékból a fénybe”. Oczywiście już samo wsłuchiwanie się w tą „naenegretyzowaną węgierską jazdę”, że tak może trochę zbyt infantylnie pozwolę sobie określić bardzo charakterystyczny styl Ossian, sprawia niemało frajdy, jednak do pełni szczęścia stąd jeszcze daleko. Przy takiej ilości wydanego materiału jestem jednak skłonny przymknąć oko na ten przejściowy, miejmy nadzieję, kompozytorski paraliż i nie zniechęcony zapuszczam „A Reményhozó” jeszcze raz. Heavy Metal a végéig!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz