poniedziałek, 12 lutego 2018

Bon Jovi - This House Is Not For Sale

Ciekawa sprawa z tym Bon Jovi. Niby nie jestem ich fanem, a twórczość zespołu znam wybiórczo, to jednak cyklicznie wracam do wybranych albumów, od czasu do czasu fundując sobie jakiś nowy zakup. Tak było przy okazji „Crush” w 2000 roku, tak było przy „Lost Highway”, który przyciągnął mnie do siebie naleciałościami country (uuu… country, lubię to!), było tak wreszcie przy stareńkim „7800 Fahrenheit” z 1985 roku, który to album jest moim ulubionym Bon Jovi spośród tego, co znam. Czas płynie, z zespołu odchodzi filar Richie Sambora, Bon Jovi zmienia wytwórnię i w 2016 roku nagrywa „This House Is Not For Sale”, a ja mógłbym za Davidem Lynchem rzec „It’s happening again”…

„Maltretuję” ten album. Przenoszę płytę z domu do samochodu, z samochodu do biura… No dobra, w biurze wygodniejszy jest Wujek Youtube – odpalam „full album”. W każdym razie podoba się! Podoba mi się to, co słyszę, a to jest zdecydowanie najważniejsze. Beep, beep Richie! Szkoda, że Cię tu nie ma – chłopaki nagrali kawał dobrej płyty! Bon Jovi już nie flirtuje z country. Jest energicznie i z rozmachem, momentami trochę nowocześnie, ale jakoś mi to nie przeszkadza. Nowoczesność zaaranżowana jest z wyczuciem i smakiem. Z wyczuciem i smakiem podano też przepiękną balladę „Labor Of Love” – ileż tu przestrzeni. „Only fools count treasure in silver and gold” śpiewa dziś Jon Bon Bovi. „This House Is Not For Sale” to płyta spójna, poukładana, a każdej jej odtworzenie potrafi się odwdzięczyć, bo ujmujących melodii jest tutaj dużo. Polecam zatrzymać się przy „Living With The Ghost”, „Labor Of Love”, „Reunion” i stadionowym „This House Is Not For Sale”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz